Dla ogrodników i działkowiczów zima jest jak urlop – nie ma zbyt wiele do robienia poza profilaktycznym doglądaniem, czy wszystko zimuje tak, jak powinno. Nie wszyscy jednak odpoczywają – wręcz przeciwnie! Zima to wyjątkowo pracowity okres dla wielu szkodników. Listopad to idealny okres, by przyjrzeć się roślinom doniczkowym i upewnić się, że nic im nie dolega.

Zacznijmy od tego, co sprawia, że rośliny doniczkowe są podatniejsze na ataki szkodników zimą? Przede wszystkim brak światła. Światło jest potrzebne roślinom do fotosyntezy, która dostarcza im energię. W momencie, gdy kwiaty dostają mało światła, dostają też mało „paliwa” popędzającego je go rozwoju. Przez to ich odporność znacznie spada, przez co szkodnikom jest zdecydowanie łatwiej je atakować. Inną przyczyną jest też ciepło w mieszkaniu oraz suche powietrze. Gdy na zewnątrz jest coraz zimniej, często rozkręcamy w domu kaloryfery lub włączamy klimatyzację. Zwłaszcza to drugie bardzo wysusza powietrze – nawet my możemy to odczuć i zaobserwować, np. po puszących się włosach, piekących oczach oraz drapaniu w gardle, które prowokuje u nas nieustanny kaszel. Tak suche powietrze w połączeniu z ciepłem to idealne warunki dla szkodników – w sam raz do rozmnażania się, a także żerowania na twoich roślinach.

Najbardziej zimy obawiają się hodowcy storczyków. Jest to okres, gdy te kwiaty często padają ofiarą wełnowców – niepozornych szkodników, które wyglądem przypominają niewielkie strzępki wełny. Możemy znaleźć je także na innych roślinach, np. kaktusach. Wełnowce zazwyczaj znajdziemy pod spodem liści, na których żerują, co powoduje ich odpadanie. Dopóki nie wytworzymy im idealnych warunków do życia – tj. wysokiej temperatury i suchego powietrza – możemy nawet nie wiedzieć o tym, że znajdują się na roślinie. Pozostają w spoczynku do momentu, gdy będzie na tyle ciepło i sucho, by móc ruszyć na żery. Dopóki wełnowce znajdują się na liściach, możemy usunąć je za pomocą wody, w której wcześniej namoczyliśmy kostkę szarego mydła, oraz delikatnego wacika. Kwiatostany zaatakowane przez wełnowce należy jednak usunąć. Warto więc mieć w domu kostkę szarego mydła. Wykonany z niego roztwór pomoże nam w pozbyciu się wełnowców na pewien czas. Warto jednak pamiętać o tym, że te szkodniki wcześniej czy później powracają, jeżeli mają ku temu odpowiednie warunki. Warto więc pamiętać o tym, żeby nawilżać powietrze dookoła kwiatów.

Nad fuksją lub pelargonią możemy natomiast zauważyć charakterystyczny rój niewielkich, białych muszek. Oznacza to, że roślina została zaatakowana przez mączliki, które są wyjątkowo uciążliwymi szkodnikami. Mimo swoich niewielkich rozmiarów, potrafią w krótkim czasie doprowadzić roślinę do ruiny. Trudność w ich wytępieniu polega na tym, że jaja oraz larwy mączlików są bardzo trudne do wychwycenia gołym okiem – znajdują się na spodzie liści, a dodatkowo są malutkie. Nawet zauważenie dorosłych osobników może być problematyczne, jeżeli pojawiają się pojedynczo. Dookoła roślin można rozwiesić lepy, do których przykleją się latające już mączniki. Warto jednak pamiętać o tym, że wytępienie dorosłych osobników niewiele da – i tak niedługo wyklują się nowe z jaj, które znajdują się pod liśćmi. W przypadku, gdy mączlików nie ma jeszcze zbyt dużo, przydatny może okazać się napar z wrotyczu, który stosujemy jako oprysk. Mączliki jednak są bardzo uciążliwe, więc najlepiej jest je zwalczyć środkami chemicznymi.

Kaktusy natomiast często padają ofiarami tarczników. Są to niewielkie szkodniki, które atakują we większości właśnie sukulenty. Bardzo często podczas żerowania zostawiają za sobą lepkie ślady, które sprzyjają rozwojowi grzybów. Im wcześniej wykryjesz ich obecność, tym lepiej. Wyposaż się w miękką szczoteczkę do zębów i delikatnie zmieć szkodniki z igieł kaktusa. Aby upewnić się, że tarczniki nie wrócą, należy sięgnąć znowu albo po szare mydło, albo po płyn do mycia naczyń. Wystarczy namoczyć ściereczkę w roztworze z któregoś z tych detergentów, a potem delikatnie przecierać igły. Należy jednak być przy tym bardzo ostrożnym, bo na roślinie nadal mogą znajdywać się larwy lub jaja, które możemy nieumyślnie zrzucić na inne rośliny. Przy zachowaniu odrobiny cierpliwości i kilkudniowych odstępów, możemy definitywnie pozbyć się tarczników.

Zapobieganie jest prostsze od zwalczania. Pamiętajmy więc o tym, by powietrze w naszym domu zawsze było wystarczająco wilgotne. Mimo chłodu, staraj się też wietrzyć pomieszczenia, w których znajdują się kwiaty i nie przesadzać z ogrzewaniem.


Pozostałe newsy

Mogilno

Przemysłowa 7a
88-300 Mogilno
tel: +48 (52) 354 85 57
fax: +48 (52) 552 37 41
e-mail: sekretariat@chp-pasze.pl